Freelancing ma sporo plusów i minusów. Jedne z najczęściej wymienianych plusów to wolność, swoboda, brak sztywnych godzin pracy, możliwość dłuższego spania czy wyjścia do lekarza lub na zakupy w dowolnym momencie. Sam pomysł więc wytyczenia sobie sztywnych godzin pracy wydaje się absurdalny, w końcu dlaczego mam rezygnować z plusów na rzecz minusów? Daj nam chwilę, wytłumaczymy.
„Jeśli potrzebujesz szefa, który wyznaczy ci zadania i cele, aby wiedzieć, co, kiedy i w jakiej kolejności masz robić – praca zdalna zdecydowanie nie jest dla ciebie.” – Urszula Poszumska, Freelancing – kompendium wiedzy
W tym artykule dowiesz się:
- Jak porywa nas wir domowych obowiązków?
- Za dużo pracy = za mało czasu
- Praca na „etacie” jako freelancer – jak tego dokonać?
Domowe obowiązki a praca zdalna, czyli pranie samo się nie zrobi
Jesteś freelancerem, który pracuje z zacisza domowego? Ile razy zdarzyło ci się pisać artykuł lub przygotowywać grafikę komputerową, gdy nagle przypomina ci się o praniu? A właśnie … pranie! Skoro o wilku mowa, to my idziemy na szybko do łazienki, zaraz do ciebie wrócimy. Niestety, pracując zdalnie łatwo ulec „pokusie” domowych obowiązków. Dziwnym trafem dzieje się tak, że jak mamy je zrobić w czasie wolnym, po pracy to nam się zwyczajnie nie chce. „Trudno, puszczę pranie jeszcze raz„. Nagle, gdy mamy się zająć pracą to mycie naczyń jest niczym wycieczka na Hawaje – pełne ekscytacji, frajdy i zabawy.
Ten problem występuje też często w przypadku, w którym jedna osoba pracuje na etacie, a druga jest freelancerem o czym pisaliśmy szczegółowo w artykule pt. „On/Ona na etacie, ty jako freelancer – czy da się to pogodzić?„. Praca zdalna dla wielu osób to wciąż po prostu siedzenie w domu, a pieniędzy albo nie ma wcale albo spływają z nieba. W teorii więc wszystkie obowiązki domowe powinna zrobić ta osoba, co siedzi w domu, a nie że mają się dzielić po równo, prawda?
Za dużo pracy = za mało czasu
Pogoń za pieniędzmi ma sens, o ile nie staje się obsesją. Żadna obsesja to nie jest dobry pomysł i mowa tutaj nie tylko o zarabianiu, ale i np. o oszczędzaniu. Jasne, freelancing ma ten plus, że możesz (choć nie musisz) zarobić więcej niż na etacie. Szczególnie sprawdza się on u osób, które pracują dobrze, ale szybko. Wtedy praca na godziny nie ma sensu, bo to co ty zrobisz w godzinę, ktoś inny będzie robił w dwie, a dostaniecie taką samą zapłatę za to. Freelancing to niejako praca na akord.
Nie możesz jednak wziąć na swoje barki za dużo i finalnie skończyć pracując po kilkanaście godzin dziennie. Zmęczenie wpłynie na ciebie i twoją pracę, co osłabi jakość twoich zleceń i projektów. Naucz się nie tylko odmawiać, ale i planować swoją pracę, tak abyś nie miał jej ani za dużo, ani za mało.
Praca na „etacie” jako freelancer – jak tego dokonać?
Freelancer to osoba, która w założeniu nie ma sztywnych godzin pracy, ale czy aby na pewno? O ile klient czy zleceniodawca nie narzuca ci (zazwyczaj), że dana rzecz ma zająć ci godzinę, dwie czy pięć albo, że masz to robić od 8:00 do 14:00, tak nic nie stoi na przeszkodzie, abyś to ty sobie takie godziny wyznaczył. Szczególnie sprawdzi się to u osób, które dopiero zaczynają we Freelancingu i nie do końca wiedzą jak to wszystko ogarnąć i jak zaplanować swój czas pracy. Określenie sobie wtedy sztywnych godzin pracy może sporo pomóc.
Oczywiście nie da się tego określić tak co do minuty, ponieważ zlecenie, zleceniowi nierówne. Jedno zajmie ci 20 minut, inne 2 dni. Jednak jeśli zmotywujesz się, zaczniesz codziennie wstawać np. o 6:00 czy o 7:00 i będziesz pracował np. aż do godziny 15:00 lub aż nie skończysz wszystkiego co masz na dany dzień do zrobienia to szybko okaże się, że jesteś w stanie zrobić więcej. Możesz nawet poprosić znajomego czy partnera, aby cię w tym dopingował czy cię „sprawdzał”, jeśli boisz się, że sam nie będziesz w stanie sie do tego wystarczająco zmotywować.